sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 1.

"Goodbye my lover.
Goodbye my friend.
You have been the one
You have been the one for me"

                         Znasz uczucie, gdy niebo wali się wprost na ciebie? Gdy wszystkie gwiazdy bezlitośnie ranią twoje ciało? Ale jest jeszcze księżyc. Jeśli spadnie i on, to nie podniesiesz się. Bo nie będzie już nieba, ani gwiazd, ani księżyca i słońca. Nie będzie, przynajmniej nie dla ciebie.
A wiesz, jak to jest, gdy ziemia rozstępuje się pod tobą? Jak wpadasz w ciemną przepaść, bo nie wykorzystałeś szansy, jaką dostałeś, bo myślałeś tylko o sobie? Spadniesz na dno i nie wstaniesz. Niebo będzie za wysoko dla ciebie. Nie będzie dla ciebie już ziemi.
A byłeś kiedyś w sytuacji, kiedy życie pękało na miliony kawałeczków? Czułeś tę okropną bezsilność, gdy nie mogłeś naprawić strasznego błędu? Bezsilność, gdy nie wiedziałeś, co zrobiłeś takiego, że to już koniec. Starałeś się naprawić błąd i z całej siły chciałeś, aby było jak dawniej, a mimo najszczerszych chęci nie dało się? Wszystko się da, wystarczy chcieć. Ale muszą pragnąć tego obie strony, bo jeżeli dało się popełnić tak straszliwy błąd, można go też naprawić.
                        Tak czuł się Andreas i Nadine. Siedzieli w pokojach swoich domów, patrząc na zimowy krajobraz za oknem. Z całych sił próbowali nie myśleć o sytuacji, jaka zaszła w ich życiu, ale to było silniejsze. Miłość była jest silniejsza.

Marinus Kraus
                       Siedział w pokoju niegotowy, ubrany w jakieś dresy. Po całym pomieszczeniu walały się kartki zwinięte w kulki lub ich podarte części. Podszedłem do Andreasa powoli, aby nic nie zniszczyć, stawiając kroki po zaśmieconej podłodze.
- Młody, co ty tu jeszcze robisz?- klepnąłem go w plecy, ale on nie zwrócił na mnie żadnej uwagi.- Chodź, trening jest
Jego nieobecny wzrok błądził po ośnieżonych gałęziach drzew, naprawdę nie wiem, co było tak bardzo fascynującego w widoku za oknem, że Wellinger nie mógł oderwać od niego swojej uwagi.
- Andreas...- pociągnąłem jego rękę, jeśli nie chciał zaprzepaścić swojego dobrego, czwartego miejsca w generalce musiał robić wszystko, żeby wyprzedzić rywali.
- Nie chcę- powiedział ochrypłym, niskim głosem. Takim nieandreasowym, a rękę swoją wyrwał z taką siłą, że omal nie upadłem.
- Ale jesteś tak blisko objęcia prowadzenia, w dobrej formie. Nie możesz tak zwyczajnie odpuścić.
- Nigdzie nie idę!- wrzasnął głośno Andi nienaturalnym, pustym głosem, chwytając mnie przy tym mocno za kurtkę. 
Musiałem mieć bardzo przestraszoną minę, bo chłopak spuścił wzrok i zaczął wodzić nim po podłodze
- Przepraszam, poniosło mnie- wyszeptał i odchrząknął.
Zrobiło mi się go tak szkoda, był moim najlepszym kumplem i nie chciałem, żeby przez problemy prywatne zaniedbywał skoki.
- Pogadamy?- zapytałem ostrożnie, jeśli znowu miałby wybuchnąć.
- Przecież masz trening- wymruczał i usiadł zrezygnowany na krześle, jak uprzednio.
- Dla ciebie zawsze mam czas, Andreas. Potrzebujesz pomocy bardziej niż ja treningu.
Uśmiechnąłem się do niego, choć w duchu przeklinałem go za to, jak wszystko spieprzył. Nie tylko  swoje marne życie, ale także tych dwóch, biednych dziewczyn. Były całkowitym przeciwieństwem.
Nadine- roztropna, romantyczna, spokojna, a Silke- brunetka o wybuchowym charakterze, roztrzepana, szalona. I w Fischer dopatrywał się tego, co kochał w Schumacher. Dlatego związek nie potrwał długo, a Welli, który zrozumiał swój błąd zerwania z Nadine, skrzywdził kolejną osobę
- Mów, co jest?- Andreas naprawdę źle wyglądał, a ja z całego serca chciałem mu pomóc.
- Ja... ja ją nadal kocham i .. chcę.. do niej...- zaczął się jąkać, jakby coś stanęło mu w gardle- Muszę przeprosić, Marinus, muszę! To.. mnie niszczy, nie mam, nie mam siły. Ale.. ona mi nie.. nie wybaczy.
I nagle ujrzałem coś, co szczególnie poruszyło moje krausowe serduszko, coś czego w życiu bym sobie nie wyobraził- Andreas płakał.
Andreas Wellinger skoczek narciarski, zajmujący obecnie miejsce w najlepszej piątce PŚ- płakał.
- Andi, nie płacz- objąłem go szybko ramieniem- Napiszemy list.

Andreas Wellinger
                         Nie wiem, co zrobiłbym bez Marinusa. Mimo moich humorów i narzekań on zawsze jest przy mnie i dał mi nadzieję. Jeszcze mogę uratować wszystko, znów będzie, jak dawniej. 
Czuję, jak Nadine przytula się do mnie mocno i przyciska do klatki piersiowej swoją głowę. Wtulam twarz w jej blond włosy, pachnące szamponem poziomkowym. Kochaliśmy poziomki. Pewnego dnia byliśmy na spacerze, wędrowaliśmy wśród łąk i pól, kiedy poczułem zapach poziomek. Pociągnąłem wtedy szybko moją ukochaną i stanąłem przed rowem.
- Co robisz?- zapytała Nadine swoim delikatnym głosem, ale zamiast odpowiedzi przeskoczyłem na drugi brzeg rowu i zacząłem rwać najwspanialsze na świecie owoce.
- Dla ciebie, kochana- wyszeptałem i podałem jej poziomki, a ona w podziękowaniu rzuciła mi się na szyje. Taki prosty gest, a tak ucieszył. Taka zwykła sytuacja, a sprawiła, że po moim policzku znów spłynęły łzy. Bardzo brakuje mi Nadine.
- Andi, słyszysz?- Kraus szturchnął mnie w bok, a ja powróciłem na ziemie, kiwając głową- No to weź długopis, bo czas ucieka.
                           I napisaliśmy list. Właściwie to wyglądało tak, że Marinus mi dyktował, a ja zapisywałem. Dziwię się, że Kraus z tą romantyczną duszą nie ma dziewczyny. List był cudowny, ale to oczywiste, że nie zatrze śladów tego, co zrobiłem. 
Przeczytałem go jeszcze raz, uśmiechając się pod nosem. Jeszcze wszystko będzie dobrze. Musi być.
Marinus szybko zadzwonił do Wanka, wtajemniczając w naszą sprawę i powierzając mu najważniejszą część zadania- dostarczenie listu.
Więc już wkrótce przyszedł zasapany Andreas i odebrał kopertę. Pożegnawszy nas czułem ucisk w żołądku i wielki niepokój. Nie wiedziałem czy wszystko pójdzie zgodnie z planem.


                                  Straciła wszystko, co kochała- mamę i Andreasa. Nie zdawała sobie z tego sprawy wcześniej, bo Welli robił wszystko, żeby o tym nie myślała, żeby nie obwiniała się za śmierć matki, bo znał ją i wiedział, że tak by było. Dzisiaj jej ojciec miał nową kobietę i poza nią i pracą świata nie widział, a Andreas nową dziewczynę. A ona? Czuła się taka niechciana, zostawili ją nawet przyjaciele- Marinus Kraus, Markus Eisenbichler, Karl Geiger i Wanki. Czy była komuś potrzebna, równie dobrze może być z mamą, tam na Górze. W dłoni trzymała ostrą żyletkę, a w drugiej opakowanie tabletek i wahała się, gdy usłyszała dźwięk swojego telefonu. Nie zdawała sobie sprawy, że dzięki temu ktoś uratował ją. Spojrzała w miejsce, gdzie leżał jej smartfon i odebrała.
- Hej, młoda- usłyszała niepewny, jednakże wesoły głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby- Pewnie jesteś na mnie zła, wiem, nie odzywałem się, ale.. ja po prostu się bałem- mówił Marinus już mnie zadowolony.
- Jakbym się mogła na ciebie gniewać, Krausi?- zapytała ze śmiechem, wstając z zimnych płytek. Czuła, że złość na przyjaciela odpuszcza. Żyletkę i tabletki odłożyła na górę szafki i wyszła z łazienki, po czym stanęła przy oknie.
- Słuchaj, wyskoczymy na spacer? Mam tyle nowych wieści!- mimowolnie się uśmiechnęła.
Kraus i Wank byli największymi plotkarami na świecie i znali plotki z całego globu!
- Jasne- rzuciła ze śmiechem, ale nagle zrobiło jej się niedobrze, więc uchyliła okno.
Do pokoju wdarło się mroźne powietrze i wpadło kilka płatków padającego śniegu, kiedy nagle usłyszała dzwonek do drzwi.
- Marinus, przepraszam, ktoś przyszedł. Pogadamy wieczorem- zaśmiał się jeszcze na słowa Krausa i powoli zeszła na dół, gdyż dalej źle się czuła.
- List do ciebie- usłyszała głos, gdy znalazła się się najniższym schodku. Kopertę podała jej 40 letnia kobieta i posłała ciepły uśmiech.
Nadine porwała jej z ręki przesyłkę i nie odwzajemniając gestu ruszyła do siebie. Szybko rozerwała kopertę, a przed nią widniały litery. Tak dobrze znane jej pismo.
♥♥♥♥ 
Wiem, kompletnie zawaliłam ten rozdział! Mi się nie podoba wgl, tylko fragment z poziomkami.. 
Dziękuję Wam bardzo za tak liczne komentarze pod prologiem, bardzo się cieszę, że Wam się spodobał. Tym rozdziałem się nie martwcie następny będzie lepszy. Aa i co do Gregora to na razie go nie będzie, ale następny bądź jeszcze następny już tak. Jesteście kochane jeszcze raz i mam nadzieję, że Was nie zanudziłam zbytnio? :D 
Buziaczki Bjoerghild


10 komentarzy:

  1. Brak mi słów! Ten rozdział jest rewelacyjny! Wzruszyłam się tym tak bardzo, że nie mogę :) Historia z poziomkami była taka piękna, myślałam że się popłaczę. Jak zobaczyłam ten rozdział to wydawało mi się, że będzie się go długo czytało ale przeczytałam go szybciutko i to z wielką przyjemnością :) Naprawdę świetny rozdział, a Ty moja kochana masz niesamowity talent :* Tak się cieszę, że piszesz takiego bloga. Jestem z Ciebie dumna Słońce :*
    Pozdrawiam i życzę Ci duuużo weny twórczej :* :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    -A. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pogardziłabym dłuższym. Chyba się trochę pogubiłam w tym opowiadaniu, ale to nieważne xD Ogółem całkiem spoko rozdział.Jestem ciekawa co jest w tym liście. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny!
    Ciekawe co Kraus wymyślił?!
    A te poziomki to urocze to było!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny rozdział http://sztuka-zapominania.blogspot.com/2015/02/9urodziny-julii-czyli-robi-sie-ciekawie.html?m=0

      Usuń
  4. MOJE VIDOWE SERDUSZKO JEST ZACHWYCONE KRAUSOWYM SERDUSZKIEM *O*
    Dużo Marinuska i wspomniałaś o Wankim...NO I JAK JA MAM CIĘ NIE KOCHAĆ, HM?
    Te poziomki były tak romantyczne a przez płaczącego Andiego mało sama się nie rozpłakałam.
    Piękny rozdział.
    Czekam na następny. Pisz szybciutko :3
    Pozdrawiam i życzę weny
    Vida

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super i na pewno nas nim nie zanudziłaś :)
    Cieszę się, że Andreas zrozumiał swój błąd i chce wrócić do Nadine. Tylko ciekawe czy ona mu wybaczy?
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam i weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeju, dlaczego mówisz, że ten rozdział Ci się nie podoba? On jest świetny.
    Krausowe serduszko oooo <3
    Oni muszą się pogodzić, muszą...
    Czekam na następny i weny życzę pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. A idź ty z tym narzekaniem! Mi się bardzo podoba :)
    Marinus jest taki uroczy, przyjaciel z niego jak się patrzy :) Marinusowe serduszko - genialna jesteś ♥
    Chcę koniecznie poznać treść tego listu (czytaj: romantyczną duszę Krausa) :D
    Pisz szybko kolejny :)
    Buźki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie najlepszy tekst: moje krausowe serduszko <3
    Kochana, rozdział wspaniały i zostaję na dłuużej! <3

    http://never-look-back-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zacznę od tego, że wybrałaś cytat z jednej z moich ulubionych piosenek, za to już masz wielkiego + ♥
    Kochana, ten rozdział jest zbyt cudowny i zdecydowanie za krótki. Jejku, piękny.. Rzadko kiedy wzruszam się, jak coś czytam, ale Tobie udało się wywołać u mnie emocje. Gratuluję talentu ;*
    Pozdrawiam i czekam ;*

    OdpowiedzUsuń