środa, 11 lutego 2015

Rozdział 2.

" Kochać to także umieć się rozstać
Umieć pozwolić komuś odejść, 
nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem."

               
                 Życie nie jest takie kolorowe, jak mi się wydawało. Nie składa się z samych dobrych chwil i pozytywnych uczuć. Czasem stawia nas przed trudnym wyborem i wystawia na próbę. Ale mimo wszystko nie wolno się poddawać i walczyć o swoje.
To, co zrobiłem było najokrutniejszą rzeczą, złamałem Ci serce, którego przecież nie da się skleić taśmą. Potraktowałem obojętnie, a przecież jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Tęsknię za Tobą. Za Twoim uśmiechem, który dodawał mi siły, by wyjść naprzeciw losowi. Za Twoimi oczami, w których ciągle tliły się wesołe iskierki. Za Twoim głosem, który za każdym razem przyprawiał mnie o dreszcze i wywoływał uśmiech. Tęsknię za każdą chwilą, za wszystkim, co robiliśmy razem, za każdym miejscem, gdzie spędzaliśmy razem czas. I za tym, co stało się naszym mottem: "Niech nasza miłość będzie potężna.
Andreas


                          Od tego czasu listy przychodziły codziennie. Zdarzało się, że Nadine dostawała dwa lub trzy jednego dnia. Były pełne bólu- żalu i tęsknoty, podobne do pierwszego, lecz tym razem pisane prosto z serca Andreasa. Niezwykle romantyczne wzruszały ją do łez, ale postanowiła, że będzie silna i nie pozwoli sobie znowu cierpieć. Tak często kusiło ją, żeby chwycić za długopis i kartkę, i odpisać Andreasowi, jednak chciała dotrzymać sobie słowa. Przerwy w korespondencji to weekendy, wówczas Andreas wyjeżdżał na zawody, a Nadine śledziła każdy jego ruch w telewizji. Czuła, że są tak blisko, a mimo to nie mogła być z nim, nie mogła go przytulić. Jedyne, co jej pozostawało, to tylko szczere słowa Andreasa na białej kartce papieru, po perfumowanej ich ulubionym zapachem.
Często widywała się z Marinusem, był dla niej oparciem i kimś, komu na niej zależało. Andreas też spotykał się z nim w każdej wolnej chwili. W obu przypadkach ważną osobą stawał się też Wanki, który był odpowiedzialny za poprawę humoru młodym.

 Marinus Kraus
                    - Marinus- jęknęła Nadine, a ja popatrzyłem na nią pytająco- Dwie kreski.
- To świetnie- powiedziałem i podbiegłem się przytulić, ale jej mina nie wyrażała zadowolenia.
- Dwie, Kraus, dwie- opadła na łóżko obok mnie- Wiesz co to znaczy?
Pokiwałem głową , wiadome, że nie wiedziałem, dlatego wyczekująco patrzyłem na Nadine.
- W ciązy jestem- wyrzuciła i ukryła twarz w dłoniach- I jak ja sobie poradzę?
Nie wiedziałem, nawet nie pomyślałem, że to może być ciąża, ale Wellinger wciąż czeka na odpowiedź od niej i żyje nadzieją. Teraz moja w tym głowa, aby małe Welligniątko miało mamę i tatę.
_ Spokojnie- pogłaskałem ją po głowie- Masz mnie, pomogę ci. I Wanki jest, i Wellinger...
Ale Schumacher chyba nie była pewna, że sobie da radę, po jej policzkach spływały łzy. Łzy bezsilności.
- Nie, Marinus- pokręciła głową i podniosła się do pozycji siedzącej, zrobiłem to samo- Ojciec mnie zabije, wygoni z domu i.. i co ja zrobię?
- Po pierwsze- nie płacz, poradzimy sobie- byłem przekonany, że to, co mówię choć w części podniesie na duchu Nadine- Jest Andreas, on cię kocha. Zamieszkacie razem, kadra fundnie wam nieśmigany domek i wszystko będzie dobrze.
- Nie pocieszasz- mruknęła, ale otarła łzy- Wiesz co, Krausi? Jesteś wspaniały!
Niewiarygodne jak szybko zmienił się jej humor! Uśmiechnęła się lekko i przytuliła do mnie. Kto y pomyślał? Za jakieś 9 miesięcy narodzi się mały Wellinger- Welligniątko. Będzie śliczne po mamusi, a do ojczulka podobny z charakteru. Narodzi się mistrz!

Andreas Wellinger
                       Znów musiałem cierpieć humory Schustera. To  naprawdę denerwowało, uwziął się na mnie i nie daje mi spokoju.
- Wellinger!- ryknął na całą salę- Pedałuj szybciej!
Cała kadra zwróciła na mnie swoje spojrzenia, obrzuciłem ich gniewnym wzrokiem i przyspieszyłem tempa na tym cholernym rowerku. To niesprawiedliwe, że Freund i Freitag mogą sobie odbijać piłką do siatki, a ja- pokonywać kolejne kilometry w tej zasranej siłowni.
- Wank, gdzie Kraus?- znów rozległ się donośny głos trenera, na szczęście nie do mnie.
Oczywiście nikt nie wiedział, gdzie podziewa się Marinus. A jeżeli nikt nie wiedział, to musiałem wiedzieć ja.
-Wellinger stop- nagle zjawił się przy mnie Werner i obrzucił srogim spojrzeniem- Gdzie Kraus?
- A skąd mam wiedzieć?!- odpowiedziałem pytaniem, łapiąc przy tym oddech.
- Przyjaźnisz się z nim idioto!- odkrzyknął trener- Za karę- biegiem go szukaj. Już!
Więc ubrałem się i zacząłem biec w stronę domu Marinusa, przeklinając go przy tym. Tak, jak myślałem, nie było go. Wyciągnąłem więc telefon i wybrałem numer.
- No hej, co się stało?- zapytał jak gdyby nigdy nic, swoim wesołym głosem
- A to, że muszę biegać po całym mieście i cię szukać, bo trener Schuster obwinia mnie za twoją nieobecność!
- No dobra, spokojnie- powiedział mniej wesoło- Przybiegnij do parku.
Tak też zrobiłem. Szczerze mówiąc nie miałem już sił na te męczące treningi Schustera. Uwziął się na mnie, Markus mógł się obijać w nieskończoność, a ten jakby tego nie zauważał, wciąż tylko wrzeszczy"
- " Wellinger! Wellinger!" 
Już na miejscu Kraus macha do mnie rękami z daleka, ale opadnięty nie mam siły biec, więc idę spokojnie.
Moim oczom ukazuje się nie tylko szczerzący, jak koń Marinus, ale także blondynka.
Moja Nadine
- No i co, Wellinga? Na trening! - wrzeszczy, odciągając mnie od tamtego miejsca, a ja oglądam się za dziewczyną. Była tak blisko.
Kraus wciąż papla o jakiś głupotach, więc nawet go nie słucham, ale gdy zadaje jakieś pytanie od razu zwracam na niego uwagę:
- Co ty bredzisz?
- Andi, może grzeczniej- kręci głową, jakbym był co najmniej Geigerem, proszącym o lizaka- W sumie to się nie dziwię, że Werner cię tak męczy.
Przyspieszyłem, a Marinus został z tyłu i krzyczał za mną. Nie wierzę, no po prostu nie wierzę!
Kraus już nie jest takim romantykiem, jak wcześniej.
- A ja się nie dziwię, że nie masz dziewczyny- puszczam do niego oczko i wchodzę do siłowni. Widzę, że Krausi zatrzymuje się i wytrzeszcza swoje oczy, ale po chwili mnie dogania.
- Teraz już wiem, dlaczego mama nie chciała ci kupić psa!
Co.? Co on bredzi, jakiego psa?!

Nadine Schumacher
                            Andreas. Andreas był na wyciągnięcie ręki, widziałam go. Był jakiś smutny, przygaszony. Patrzył na mnie takim wzrokiem, że czułam ucisk w żołądku. Jakbym tylko mogła choć trochę cofnąć czas. Niestety klamka zapadła i już nic nie zmieni mojej decyzji. Postanawiam wrócić do domu i spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
Gdy walizka jest już gotowa siadam na łóżku i myślę. Myślę nad tym, jak będę tęsknić za Wankiem i Krausem, dlaczego ojciec mnie tak potraktował i nie chce mi pomóc? Cóż, widać tak musi być, ale poradzę sobie sama. Całkiem sama.
                              Robiło się późno, zbliżał się mój czas. Ubrałam na siebie kurtkę, a walizkę stoczyłam ze schodów. Na szczęście ojca nie było. Zostawiłem tylko małą karteczkę z informacją, że ma to, co chciał. Wygania mnie, więc wyjeżdżam. Napisałam też do Andreasa, żeby nie kontaktował się ze mną. Wszystko skończone. Ruszam w przyszłość, aby zapomnieć o przeszłości. 
Lotnisko
                                Przyjechałam zdecydowanie za wcześnie, pozostaje mi więc tylko czekać i znowu myśleć. Teraz nie jestem pewna czy to jednak dobry pomysł tego wyjazdu, może powinnam zostać i ułożyć wszystko od nowa? Nie, nie, nie. Tam mi będzie lepiej, wszystko będzie inaczej. 
Miły głos poinformował, że pasażerowie mojego lotu powinni udać się do odprawy. Ruszam powoli, nie śpiesząc się, dlatego ląduję na końcu kolejki. Czas mija niezwykle szybko i kiedy już pozostaje kilka osób przede mną, nagle widzę trzy sylwetki, biegnące wzdłuż lotniska.
- Nadine!- Marinus bierze mnie na ręce, unosząc do góry i obracając kilka razy- Będę tęsknić.
Przytulam go bardzo mocno, gdy stawia mnie na ziemię. Jak mi będzie go brakowało.
- Będę dzwonić- mówię mu szybko, próbując tłumić łzy.
- Najczęściej jak się da- uśmiecha się lekko, wydając z siebie kilka słów innym, zmienionym głosem.
- Chodź do wujka Wanka!- krzyczy nagle Andreas, wyciągając ręce i czekając na uścisk.
Przytulam się więc i do wielkiego Wankiego, po czym uśmiecham przez łzy.
- Nadine- słyszę nagle słaby, cichy głos
Przede mną stoi sam Andreas Wellinger. Długo patrzymy sobie w oczy, ja dawniej, a po chwili on przytula mnie mocno do siebie.
Czuję jego ulubione perfumy. Tak je uwielbiałam, tak bezpiecznie czuję się w jego silnych ramionach.
- Proszę, następny- mówi podirytowana pracowniczka, lecz zaraz chłopaki bajerują ją uśmiecham.
- Będę tęsknić- mówi i już nie ukrywa łez.
Chwytam jego rękę i nie chcąc dłużej już tu być, powoli oddalam się, coraz mniej dotykając dłoni Andreasa. Odwracam się jeszcze raz. Zostawiam tu cząstkę siebie. W Wellingerze i w Krausie.
Co ja najlepszego robię?! Kilka łez spływa mi po policzku, lecz macham chłopakom, siląc się na uśmiech. Być może widzę ich już ostatni raz...


♥♥♥♥

Taka oto dwójeczka. Nie wiem, co o niej myśleć, ale Wy komentujcie! ;D 
Dziękuję za liczne komentarze pod pierwszym rozdziałem i tak, jak widzicie Gregora nie ma ;( Obiecałam, ale to w następnym.
Śnieg sprzyja wenie! Ale właśnie nadchodzi odwilż, na nartach nie pojeździ, skocznia się topi, a i ferie się kończą ;(
Dziękuję i pozdrawiam Bjoerghild ;*

18 komentarzy:

  1. Pierwsza :) Taki smutny ten rozdział. Niby ona jest w ciąży i będzie mały Welli (a może jednak dziewczynka?), ale jest strasznie zgaszona. Sam Welli też taki biedny. Niech oni wrócą do siebie i wszystko będzie dobrze :)
    Najlepszy tekst rozdziału - Geiger proszący o lizaka :D Sama słodycz *-*
    Tylko czemu tak krótko? Ja bym sobie jeszcze poczytała :D
    To co, buźki i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale smutny ten rozdział :'( Pod koniec płakałam jak male dziecko. Strasznie się wzruszyłam :) Piękny ten rozdział i bardzo fajnie napisany :) Szkoda, że Nadine wyjeżdża :/ Ciekawa jestem co będzie dalej :) Nie mogę się już doczekać :)
    Pozdrawiam i życzę Ci weny :)
    A. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Welligniątko, ooooh ❤
    Ale smutno dziś.. Bardzo smutno i wzruszajaco :(
    Kurcze, jak będzie mi się chciało popłakać to zgłaszam się do Ciebie i piszesz mi wyciskacza łez, bo jesteś w tym dobra! :*

    Oj, znam ból. Co prawda u mnie śniegu nie ma, lecz końcówka ferii i znów szkolna, szara rzeczywistość. Ale pocieszenie jest takie, że choć ferie mijają to do MŚ w Falun coraz bliżej :D

    Pozdrawiam i życzę weny,Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej :*
    Przepraszam, że jestem dopiero teraz... ;)
    No ale rozdział bardzo, bardzo fajny...
    Było w nim kilka momentów, które naprawdę mnie zaskoczyły...
    Na przykład ciąża...
    Ciekawa jestem gdzie się wybiera Nadine... podejrzewam, że do Austrii

    Pozdrawiam :* Czekam na następny :*
    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadine z Wellingerem ten teges? Przeczytałam wszystko i stwierdziłam, że muszę tutaj zostać. Przykro trochę, że ona wyjeżdża no ale co zrobisz? Przykro jak Andi tak stoi i płacze. No nic, czekam na kolejny. Weny życzę:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie smutny rozdział :( Aż się łezka w oku zbiera.
    Będzie mały Wellinger lub mała Wellingerka (nie wiem jak się to odmienia), a jednak Nadine i Andreas są tacy smutni. Chociaż wcale się im nie dziwię. Cierpią. I to widać gołym okiem ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny, a zarazem smutny rozdział :-( Dlaczego oni nie mogą być razem ?
    Będzie mały Welli lub mała Nadine :-) Dlaczego ona wyjeżdża, ale myślę, że się pogodzą :-)
    Czekam na następny i weny życzę :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. BĘDZIE WELLINGERĄTKO! JUUUPI! ♥
    Ale wytłumacz mi czemu Nadie wyjeżdża. Ona kocha Wellingera, Wellinger kocha ją a tak sobie życie utrudniają. Eh, nigdy nie zrozumiem tych zakochanych. Dobrze wiesz, że jak w rozdziale jest dużo Marinuska i Wankusia to ja jestem w niebo wzięta. CHCE ICH JESZCZE WIĘCEJ!
    Wspaniały rozdział jak zawsze ♥
    Pozdrawiam i życzę weny
    Vida
    Ps. Wpadaj do mnie na dziewiątkę na ski-jumpers-and-Mirka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, jestem nieco spóźniona, ale jestem ;)
    Rozdział bardzo mi się podoba, ale jest trochę smutny...
    Oboje są pogubieni. Teraz pojawi się dziecko i co dalej?
    Jestem za tym, żeby do siebie wrócili. ;)
    Czekam na więcej :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział.
    A ten list na początku to, aż się uśmiechałam czytając.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. :*
    Zapraszam do siebie.
    http://sztuka-zapominania.blogspot.com/2015/02/10.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne :')

    Zapraszam do mnie: http://zuuzannes-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na czwórkę, dużo się dzieje :)
      http://never-look-back-opowiadanie.blogspot.com

      Usuń
  12. Nie chcę ci spamować, ale zapraszam na szóstkę:)
    http://ucieczka-w-inna-przestrzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam do ocenialni opowiadań o skokach narciarskich! http://ocenialnia-opowiadan-o-skokach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam, witam. ;**
    Pamiętasz mnie może? Zapraszałaś mnie raz do siebie, także jestem. Z małym opóźnieniem, ale jestem! :)
    Przepraszam jedynie za ten poślizg, jednak czas mnie zbytnio nie rozpieszczał, by zostawić po sobie jakikolwiek ślad, mimo że czytałam od samego początku. Wybaczysz? ;*
    Przechodząc do sedna...
    Podoba mi się tutaj u Ciebie, naprawdę. Podobają mi się bohaterowie. Podoba mi się rysująca się fabuła. Podoba mi się styl pisania, który prezentujesz. Wszystko mi się podoba. :)
    Co najbardziej mną jak na razie wstrząsnęło? Fakt, że Nadie wyjeżdża. Ale czemu? Jak?
    Zakochanych faktycznie ciężko zrozumieć...
    Na koniec, miałabym do Ciebie, moja droga, małą prośbę.
    Mogłabyś informować mnie o nowościach tutaj w zakładce SPAM na jakimś z moich blogów? :)) Byłabym wdzięczna. ♥
    Buziole. ;*
    I duuużo, duuużo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Smutny rozdział, naprawdę.
    Zakochani wszystko sobie komplikują.. Nadia i Andi się kochają, ale kurczaczki ona wyjeżdża. Wellinger zostanie tatusiem *.*
    Strasznie podoba mi się twój styl pisania. Historia robi się bardzoo ciekawa.
    Dużooo weny i czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny o co taki smutas? Oni muszą do siebie wrócić :) Welliontko jak słodko xd ja zapraszam Cię do mnie na 6 i od razu przepraszam za spam, ale bardzo chcę Cię zaprosić! www.zapatrzeni-w-siebie.blogspot.com ♥
    Buziolee! I do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  17. Serdecznie zapraszam do opowiadania o Andym
    http://wakemeupjumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń